Hindusi versus pojazdy.Walka na klaksony i łyse opony.
Każdemu,kto pierwszy raz przyjeżdża do Azji,a w szczególności do Indii,tutejszy ruch drogowy wydaje się być absolutnie szalony i pozbawiony sensu.Tutejsi "woziciele" sprawiają wrażenie ludzi wiecznie nadziabanych (mimo tego,że dla 90% z nich najmocniejszym trunkiem jest "garam ćaj"), ich pojazdy na zdrowy rozum nie powinny od pół wieku jeździć,opony tychże pojazdów nie powinny nigdy być robione z gumki do ołówków,ich światła z tyłu..no coś tam powinno przecież świecić,do cholery..Nie wspominając o normach czystości spalin (takiej sadzy jaka wypada z autobusu Tata nie powstydziła by się żadna XIX wieczna kotłownia).
To wszystko składa sie na obraz chaosu totalnego,ostatecznego bezładu i epickiego zatracenia na drogach Indii.Dodając do tego napływające co jakiś czas informacje,że w jednym wypadku ciężarówki z Rajastanie ginie 80 osób, a w przeciągu całego roku w całym kraju 120 tysięcy, otrzymujemy definicje asfaltowego pandemonium..
Jednak wystarczy troche pojeździć po kraju autobusami,poprzecinać kilka dużych miast autoriksza i poobserwować,żeby dojść do zaskakującego wniosku.. - Hindusi są fenomenalnymi kierowcami!!
Hindus kierowca w bardzo niewielkim stopniu przypomina nas za kółkiem.Patrzy wyłącznie do przodu,nie używa lusterek,zamiast których ma niezwykle rozwiniety zmysł słuchu.Kierowanie w Indiach nie odbywa sie bowiem wyłącznie przy pomocy kierownicy!Co najmniej równie ważny jest klakson..i to nie klakson rachityczny,europejski,ledwo zipiący!Ale KLAKSON,SYGNAŁ DZWIĘKOWY,HAŁAS,GROM Z BLASZANEGO PUDŁA!Co lepsi kierowcy używają kilku różnych sygnałów na każdą okazje - do wyprzedzania,do odpędzania świętego bydła z drogi,jako ostrzeżenia dla pieszych itp. itd. Efekt tej kakofonii to pełna harmonia ruchu na drogach miast i powiatów Indii.Kierowca wzrokowo skupiony na tym co przed wozem,zawsze słyszy pojazd dojeżdżający z tyłu,nie musi więc rozdrabniać swojej uwagi na patrzenie w lusterka.Po prostu kieruje Tatą, przy okazji zapalając kolejne kadzidełka i szukając kaset z wyjącą bolywoodzką pseudomuzyką.Wszystko to jedząc dhal,oczywiście.
Suną więc przez Indie kolorowe "goods carrier" oraz autobusy "national tourist permit" prędkosciami 40-80 km/h, radośnie podtrąbując,wydobywając z siebie kłęby dieslowskiej sadzy.Każdy trzeźwy,każdy skupiony na prowadzeniu potwora,który o przeglądzie technicznym nigdy nie słyszał, każdy perfekcyjnie operujący klaksonem,wioząc 80 ludzi w wozie i drugie tyle na dachu..